Do Sejmu we wtorek wpłynie obywatelski projekt, który zakazuje trzymania psów na łańcuchach. Jak podkreśla Gebert, OTOZ Animals rocznie przeprowadza ponad 6 tysięcy interwencji, które dotyczą psów na krótkich sznurkach albo łańcuchach.


– W zeszłym roku inspektorzy z Bydgoszczy podczas interwencji w sprawie zwierząt gospodarskich usłyszeli piszczenie szczeniaka, który był uwiązany na sznurze. Było wtedy naprawdę zimno. Wątpię, czy szczenię przetrwałoby noc, gdyby nie zostało stamtąd interwencyjnie zabrane. Psy, w tym szczeniaki, przywiązywane są do rozpadających się bud. To zwierzęta, które nigdy nie wychodziły na spacer, nie widziały weterynarza, nie były szczepione, które jedzą resztki chleba, a do picia mają resztki zielonej wody w miskach – powiedziała Gebert.


Martwe prawo


Według obecnego prawa pies może przebywać na uwięzi do 12 godzin na dobę. Od początku mówiono jednak, że będzie to martwe prawo. – Dostaliśmy podstawę, by rozmawiać z gospodarzami o tym, że psa trzeba spuszczać z łańcucha. To, że ktoś mimo słownych deklaracji tego nie robił, widać było tylko zimą, gdy poza powierzchnią wyznaczoną przez długość łańcucha na śniegu nie było śladów psich łap – zaznacza prezes OTOZ Animals.


Aktywiści od wielu lat przekonują parlamentarzystów, by skończyć z trzymaniem psów na uwięzi. Wcześniej na ich drodze stanęli posłowie PSL. – Usłyszeliśmy na posiedzeniu sejmowej komisji, że pies na łańcuchu to polska tradycja. Nigdy tego nie zapomnę. Nawet Węgry zakazały trzymania psiaków na stałej uwięzi, a w Polsce jest to wciąż zgodne z prawem – mówi Gebert i dodaje, że tym razem nie wyobraża sobie, by „koalicja 15 października nie przegłosowała obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt”.


Za jego przygotowanie odpowiada OTOZ Animals, Viva!, Mondo Cane i Akcja Demokracja. Projekt ma duże poparcie społeczne – w ciągu ostatnich dwóch tygodni w ośrodkach, w których zbierano podpisy, ustawiały się kolejki.


– Jestem tym wzruszona. Mamy dużo ponad 100 tys. podpisów, a więc silny mandat obywatelski, by projekt nowelizacji forsować w parlamencie. Musimy skończyć z trzymaniem psów na łańcuchach – komentuje prezes OTOZ Animals.


Koniec pseudohodowli


Projekt proponuje również obowiązkową sterylizację zwierząt (oprócz tych z zarejestrowanych hodowli), chipowanie zwierząt domowych czy zakaz pseudohodowli. Autorzy projektu chcą także, by „powstał rejestr hodowli, a taka działalność była obowiązkowo rejestrowana w KRS”. Obecnie bowiem hodowle są rejestrowane w związkach kynologicznych, a te – jak podkreśla Gebert – „może założyć każdy”.


– Rejestrowana hodowla będzie musiała spełniać standardy. W rejestrowanej hodowli musi być między innymi izolatka, pomieszczenia dla chorych zwierząt, ogrzewane, oddzielne pomieszczenie dla szczeniąt – zaznacza.


Finansowanie schronisk


Zmiany miałyby dotyczyć także prowadzenia schronisk. Projekt zakłada powstanie państwowego systemu dotyczącego takich placówek i zmianę sposobu ich finansowania.


– Obecnie schroniska mogą być prowadzone przez samorządy, przez organizacje ochrony zwierząt współpracujące z samorządami, ale także przez prywatne firmy nastawione na zysk. Chcemy, aby wszystkie pieniądze z samorządu musiały być przeznaczone na opiekę nad zwierzętami, czyli nie mogłyby stanowić zysku – mówi Gebert.


Zobacz także: Zakopała kociaki żywcem. Jej córka wezwała policję


Nad projektem będzie jeszcze pracować komisja sejmowa, która przeanalizuje każdy jego punkt. Jak podkreśla prezes OTOZ Animals, „na pewno wiele może się jeszcze wydarzyć”, ma jednak nadzieję, że „te podstawowe rzeczy, o które walka trwa od lat, uda się uchwalić”. Zaznacza, że „są to naprawdę podstawowe rozwiązania”.