Barry „Butch” Wilmore – dowódca misji – i Sunita „Suni” Williams dotarli do stacji kosmicznej 6 czerwca na pokładzie wyprodukowanego przez Boeinga Starlinera. Podczas ich lotu na ISS doszło do wycieku helu, a awarii uległo pięć z 28 silników. Tuż przed dokowaniem kapsuły astronautom udało się uruchomić dwa z nich. Amerykanie mieli przebywać na stacji przez siedem dni.


Była to pierwsza kosmiczna eskapada Boeinga. Wcześniejsze loty były dwukrotnie odwoływane z powodów technicznych.


Do tego niedawno okazało się, że Willmore i Williams nie będą mogli wrócić na Ziemię na pokładzie Starlinera, bo niósłby on niebezpieczeństwo dla astronautów. W efekcie amerykańska para pozostanie w kosmosie do lutego 2025 roku, a do domu zabierze ich SpaceX Crew Dragon.


A to nie wszystko, bo Colbert odpowiedzialny był też za rozwój Boeinga w obszarze bezpieczeństwa. Firma miała w 2024 roku oddać do użytku ulepszoną wersję nowego samolotu dla prezydenta Stanów Zjednoczonych Air Force One. Tak się jednak nie stanie. Już teraz mówi się opóźnieniach, które mogą sięgnąć nawet dwóch lat. 


Nie ma się co dziwić, że powołany w sierpniu na stanowisko szefa Boeinga Kelly Ortberg postanowił podziękować za pracę Colbertowi. 


A to nie jedyne problemy firmy. Wciąż trwa rozpoczęty przed nieco ponad tygodniem strajk ponad 30 tysięcy pracowników linii montażowej koncertu w Seattle i Portland. Oznacza to wstrzymanie pracy montowani Boeinga. Powstają w nich modele 737, 777 i 767, najlepiej sprzedające się samoloty koncernu – zauważa AFP. Według analityków grupy konsultingowej TD Cowen 50-dniowy strajk oznaczałby 5,5 mld dolarów strat dla firmy. 


Strajki następują w momencie, gdy koncern i tak zmaga się z dużymi kłopotami finansowymi po serii problemów dotyczących bezpieczeństwa w związku z wypadkami lotniczymi. W 2018 i 2019 r. doszło do dwóch katastrof lotniczych z udziałem Boeinga 737 Max, w których zginęło łącznie 347 osób.