– Jeśli nie zmieni się narracja w mediach i w świadomości ludzi, po powodzi czeka nas susza w branży turystycznej – alarmują przewodnicy, firmy wycieczkowe i branża hotelarska. Problem jest poważny, bo nadal turyści odwołują swoje przyjazdy, obawiając się wysokiej wody.


– Określenie „Dolny Śląsk jest pod wodą” jest bardzo krzywdzące dla całego regionu. Nawet patrząc na linię kłodzką, to największa tragedia stała się w Stroniu Śląskim i w Lądku Zdroju, to jest wschodnia część Ziemi Kołodziej. Zachodnia część, jak Kudowa Zdrój, Duszniki Zdrój, Nowa Ruda, to już są Sudety Środkowe, jest nietknięta i jest gotowa przyjąć turystów – mówi przewodnik sudecki Gracjan Kielijański.


Turyści odwołują rezerwacje


Szklarska Poręba nie odczuła powodzi, choć potok Szklarka wyszedł z brzegów i zdecydowano o czasowym zamknięciu Karkonoskiego Parku Narodowego. Mimo to rezerwacje są masowo odwoływane. Turyści odwołują nawet wycieczki, które miały odbyć się pod koniec miesiąca. Tymczasem w Karkonoszach słońce świeci, wszystkie szlaki Karkonoskiego Parku Narodowego są otwarte – wskazuje TVP3 Wrocław.


Warto przypomnieć, że branża turystyczna wypracowuje aż 10 proc. dolnośląskiego PKB.


Czytaj więcej: Powódź w Polsce. Czy jest możliwe ponadpartyjne porozumienie?