Fala kulminacyjna na Bobrze w Szprotawie osiągnęła dokładnie taki sam poziom jak podczas powodzi w 1997 roku – 486 centymetrów. Generalnie miasto udało się uratować przed zalaniem. Część budynków została jednak podtopiona.


Dom rodzinny Doroty Oryszczak ucierpiał po raz drugi. Kobieta doskonale pamięta powódź sprzed 27 lat. Teraz straty też są ogromne. W podobnej sytuacji są sąsiedzi pani Doroty, czyli mieszkańcy domów przy ulicy Waryńskiego w Szprotawie.


Woda naniosła masę śmieci


Zniszczone rzeczy mieszkańcy wyrzucają z domów. Przygotowują je do wywiezienia na składowisko odpadów. Sprzątają też posesje, bo płynąca woda naniosła masę śmieci. Problemem są między innymi zniszczone piece centralnego ogrzewania, które nadają się tylko do wyrzucenia.


W Szprotawie ogłoszono stan klęski żywiołowej – oznacza to pieniądze od państwa. Zgodnie z zapowiedziami premiera powodzianie mogą też liczyć na 100 tys. zł na remont mieszkań i budynków gospodarczych oraz 200 tys. zł na odbudowę domu.


Czytaj więcej: Powodzi można było uniknąć? Jednoznaczne wnioski NIK