Janusz Palikot (obrońca polityka, adwokat Agnieszka Walczak przekazała PAP, że jej klient wyraża zgodę na publikację wizerunku i pełnych danych) /Maciej Kulczyński /PAP

Prokuratura złożyła w piątek do sądu wniosek o areszt wobec Janusza Palikota, a wobec pozostałych podejrzanych, czyli jego współpracowników Przemysława B. oraz Zbigniewa B., zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze - dozór policji, zakaz opuszczania kraju, poręczenie majątkowe i zakaz kontaktowania się ze świadkami. Podstawą dla wniosku o areszt wobec byłego posła były dwie przesłanki - zagrożenie wysoką karą, tj. do 20 lat pozbawienia wolności, a także obawa matactwa.

O zastosowaniu warunkowego dwumiesięcznego aresztu poinformował w sobotę po ogłoszeniu postanowienia Sądu Okręgowego we Wrocławiu obrońca Janusza Palikota, mecenas Jacek Dubois. Były poseł zostanie zwolniony z aresztu, jeśli wpłaci 1 mln zł poręczenia majątkowego; powinno ono wpłynąć do sądu do 31 października.

Jest sprzeciw wobec decyzji sądu

Mec. Jacek Dubois podkreślił, że "niestety za czasów ministra (Zbigniewa) Ziobry" wprowadzono przepis, który daje prawo sprzeciwu wobec zwolnienia przy orzeczeniu przez sąd kaucji. To niekonstytucyjny przepis, który powoduje, że swoją decyzją prokuratura może pozbawić kogoś wolności do czasu rozstrzygnięcia tego przez sąd apelacyjny - mówił obrońca Janusza Palikota, informując, że prokurator złożył taki sprzeciw.

Oznacza to, że były poseł będzie przebywał w areszcie co najmniej do czasu rozstrzygnięcia przez sąd drugiej instancji zażaleń składanych przez obronę lub prokuraturę.

Mec. Andrzej Malicki, inny z obrońców Janusza Palikota, tłumaczył, że czas na złożenie zażaleń to siedem dni, a po tym czasie wyznaczany jest termin posiedzenia, na którym sąd rozpatrzy te zażalenia. To trzy do siedmiu dni. To oznacza, że na przestrzeni dwóch, najdalej trzech tygodni sprawa aresztu będzie rozstrzygnięta. Przepis dający prokuratorowi prawa do sprzeciwu jest nie tylko niekonstytucyjny, ale też powszechnie krytykowany w nauce. Prokurator jest stroną w postepowaniu o areszt, a władzę decydującą powinien mieć sąd, a nie prokurator - powiedział pełnomocnik.

Pytany przez dziennikarzy, czy byłego posła stać na zapłacenie tak wysokiej kaucji przy kłopotach finansowych jego firm oraz w zawiązku z tym, że jest podejrzany o "niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł", mec. Andrzej Malicki odparł, że jego klient "może pożyczyć pieniądze". Człowiek w biedzie poznaje prawdziwych przyjaciół, a on jest w trudnej sytuacji i podejrzewam, że może zgromadzić taką kwotę przy pomocy znajomych czy kolegów - powiedział.

Prokurator Łukasz Kudyk /Krzysztof Ćwik /PAP

Prokurator z Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu Łukasz Kudyk potwierdził w rozmowie z dziennikarzami złożenie sprzeciwu wobec decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie warunkowym dla Janusza Palikota.

Złożyliśmy sprzeciw na decyzję sądu o dwumiesięcznym areszcie warunkowym. Naszym zdaniem ten środek zapobiegawczy powinien być stosowany nie pod warunkiem, tylko powinien to być areszt tymczasowy, który pozwoli na sprawne prowadzenie tego postępowania. Uważamy, ze środek wolnościowy w tym przypadku nie spełni swojej roli - podkreślił prokurator.

Przekazał też, że sąd podzielił w całości stanowisko wyrażone we wniosku. Nie tylko jakość zgromadzonego materiału dowodowego odnośnie wysokiego, uzasadnionego podejrzenia popełnienia wszystkich zarzucanych Januszowi Palikotowi czynów, ale przede wszystkim odniósł się do przesłanek szczególnych czyli obawy matactwa, obawy ukrywania się, realnego wymierzenia kiedyś surowej kary - wyjaśnił Łukasz Kurdyk.

Janusz Palikot nie przyznaje się do winy

Mecenas Jacek Dubois, pełnomocnik Janusza Palikota, powiedział w piątek dziennikarzom, że jego klient nie przyznaje się do winyPotwierdza wszystkie zdarzenia co do faktów, czyli te pożyczki, te wszystkie instytucje, które funkcjonowały. Natomiast nie przyznaje się do winy, twierdząc, że po pierwsze nikogo nie wprowadził w błąd, nie działał w celu doprowadzenia kogoś do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - podkreślił pełnomocnik.

Miał bardzo jasny plan ekonomiczny pewnego przedsięwzięcia, które z przyczyn od niego niezależnych, a w dużym stopniu wywołanym przez ówczesnych rządzących, nie doszło do skutku - dodał prawnik.

Mecenas zwrócił uwagę, że były poseł prawie od roku wie o postępowaniuZłożyliśmy wielokrotnie pisma, w których pan Palikot prosił o przesłuchanie go tak, by mógł udzielić wszystkich informacji na temat tych przedsięwzięć - podkreślił pełnomocnik, zaznaczając, że od kilku miesięcy prośba dotycząca zgłoszenia się do prokuratury i bycia przesłuchanym nie została spełniona.

Dlatego teraz niezrozumiałe jest - dla mojego klienta, i dla jego obrońcy - dlaczego człowiek, który sam prosi prokuraturę o przesłuchanie, zostaje zatrzymany 500 km dalej, wieziony przez cały kraj, kiedy sam prosi o przedstawienie w tej sprawie swojego stanowiska - powiedział Dubois. Według niego "mamy do czynienia z jakąś zupełnie niepotrzebną wstawką medialną, która jest troszeczkę zakrawająca o typ działalności byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro".

Zobacz również:

Janusz Palikot z ośmioma zarzutami. Jest wniosek o areszt

Mec. Jacek Dubois mówi o drastycznych naruszeniach prawa człowieka

W sobotę, kilka minut przed ogłoszeniem decyzji o warunkowym dwumiesięcznym areszcie dla Janusza Palikota, pełnomocnicy byłego posła przekazali oświadczenie. Mec. Jacek Dubois zarzucił prokuraturze brak rzetelności.

Uważam, że o tak drastycznych naruszeniach prawa człowieka, jakie miały miejsce wczoraj, powinny wiedzieć media - stwierdził, zapowiadając złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy CBA i prokuratora Prokuratury Krajowej.

W poniedziałek zawiadomię dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej Mikołaj Pietrzaka oraz Rzecznika Praw Obywatelskich i złożymy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy CBA i prokuratora Prokuratury Krajowej dotyczącego zdradzenia tajemnicy (adwokackiej - przyp. red.) i przekroczenia uprawnień - powiedział.

Mec. Jacek Dubois /Krzysztof Ćwik /PAP

Wyjaśnił, że funkcjonariusze CBA, po zatrzymaniu Janusza Palikota, zarekwirowali mu telefon. Wiedząc, z kim jest korespondencja, otworzyli ją, sporządzili z niej protokół i przekazali prokuratorowi prowadzącemu sprawę, który używa tego jako dowodu w sprawie przed sądem - dodał mec. Dubois, podkreślając, że tajemnica adwokacka to "świętość".

Pełnomocnik wyjaśnił też, że korespondencja pomiędzy nim a byłym posłem nie może być z mocy prawa dowodemNatomiast siłą rzeczy będzie dowodem w sprawie, która będzie prowadzona o naruszenie tajemnicy adwokackiej - dodał.

Andrzej Malicki, drugi z adwokatów Janusza Palikota, zaznaczył, że tajemnica adwokacka to nie jest atrybut dla adwokata, ale przywilej poufności dla klienta.

Zobacz również:

Obrońca Palikota: Drastyczne naruszenie praw człowieka

Zarzuty dla Janusza Palikota i jego współpracowników

W czwartek agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali w Lublinie byłego posła i biznesmena Janusza Palikota, a także dwie inne osoby - Przemysława B. oraz Zbigniewa B. Jak informował rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak, śledztwo dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy pokrzywdzonych na kwotę blisko 70 mln zł.

Prokurator Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu postawił Palikotowi osiem zarzutów. Siedem dotyczy oszustwa, a jeden przywłaszczania mienia - poinformowała w piątek prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z Działu Prasowego Prokuratury Krajowej.

Przemysław B. usłyszał cztery zarzuty, w tym trzy dotyczące oszustwa i jeden dotyczący przywłaszczenia. Zbigniewowi B. przedstawiono zarzut oszustwa - dodała prokurator, zaznaczając, że zarzuty dotyczą lat 2019-2023.

Zarzuty oszustwa przedstawione podejrzanym dotyczą doprowadzenia ponad pięciu tysięcy pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w związku z emisją akcji serii B przez spółki z Grupy Kapitałowej - należącej do podejrzanych - oraz organizowanymi, promowanymi i nadzorowanymi przez podejrzanych kampaniami pożyczkowymi. Łączna kwota szkody wyrządzonej oszustwem to 70 mln zł - podkreśliła w komunikacie prok. Calów-Jaszewska.

Według prokuratury, w dokumentach ofertowych dotyczących zarówno emisji akcji, jak i kampanii pożyczkowych przedstawiono nieprawdziwe, wprowadzające w błąd pokrzywdzonych informacje co do sposobu wykorzystania pieniędzy wpłaconych przez inwestorów oraz co do rzeczywistej kondycji finansowej spółek. Zainwestowane środki nie były przeznaczane na cele wskazane w dokumentach emisyjnych, a zostały wydane na pokrycie wcześniejszych zobowiązań spółek z Grupy Kapitałowej, które były w złej sytuacji finansowej - podała prok. Calów-Jaszewska.

Prokurator poinformowała również, że zarzut przywłaszczenia dotyczy napojów alkoholowych o łącznej wartości ponad 5 mln zł. Podejrzani w związku z umową o współpracy zawartą z jedną ze spółek przechowywali w swoich magazynach napoje alkoholowe, po rozwiązaniu umowy nie zwrócili towaru i sprzedali go podmiotom zewnętrznym - dodała.